MIN PARISTANEIS TON ELLIN
czyli
NIE UDAWAJ GREKA
czyli trzecie zderzenie z Helladą

# 19

Podsumowanie

Na koniec dla podsumowania tych 6 tygodni zadałam sobie pytanie: jakie korzyści wyciągnęłam z tej podróży i czego mnie ta podróż nauczyła. Przede wszystkim zobaczyłam, niemal w całej rozciągłości, szerokości i długości kolejny kraj, trochę inny, nieco egzotyczny. W kilku miejscach zostało moje serce z nadzieją, że je kiedyś ponownie odwiedzę ( moje serce znaczy). Góry i morze, morze i góry i łącznie 14 880 km linii brzegowej, czyli z 14 000 km plaży do przejścia, to coś co mnie zawsze kręciło, a tu było na wyciągnięcie ręki. Zachwycająca przyroda i kupy śmieci. Nie byłam przygotowana na tyle jelitkowych dróg, winkli i podjazdów, ale jestem pełna podziwu dla mojej choroby lokomocyjnej, że dawała radę, a to chyba dzięki emocjom towarzyszącym takim ekstremalnym przejazdom, które wzięły górę nad nudnościami, wymiotami i bólami głowy. Może to jest sposób?!

Jestem osobą grzebiącą w kulinariach, zwłaszcza jak jestem gdzieś pierwszy raz, to poszukuję nowych smaków. Miałam przygotowana całą długą listę potraw, których chciałabym posmakować, nie wiem, czy zrealizowała się połowa, bo generalnie rzadko jadaliśmy w restauracjach, a jeśli już to zawsze było to samo – suvlaki, patatas, greek salad, tzatziki i chleb, zawsze z grubą spieczoną skórką, czyli taki jak lubię. Było parę innych rzeczy, ale generalnie to nauczyłam się jeść oliwę, właśnie z tym przepysznym chlebem, robię grzanki z chleba posmarowanego oliwą i usmażonego na patelni, nie przeszkadzał mi kozi i owczy smak fety i nabiału, a kefir i jogurt miały wyjątkowo cudowny kremowy smak i konsystencję. Kilka litrów oliwy przywiozłam, ale ser czy jogurt nie dał się dłużej przechować. Nauczyłam się robić sałatę grecką po grecku, czyli duże kawały warzyw ( podobno Greczynki nie znają desek do krojenia i wszystko kroją w rękach ) polane oliwą, oliwki,na wierzchu gruby plaster fantastycznej fety posypany obficie suszonym oregano i polany oliwą. Zapach tych warzyw idzie za mną, ale na próżno szukać go w naszych sklepach. Oprócz oliwy, przywiozłam zioła, może chociaż one przybliżą nieco ten aromat. Przez cały czas podróży ograniczałam kontakt ze słodyczami, czasem jakieś małe przekąski, ale pochłonęliśmy spory kawał chałwy macedońskiej z migdałami. Nauczyłam się pić maleńką kawę parzoną po grecku w tygielku i nie przeszkadza mi, że jest mocna i czarna.

Jeszcze idzie za mną upojny zapach gajów pomarańczowych i lasów piniowych. Przywiozłam parę ciuchów i trochę biżuterii, które na długo będą mi przypominać o moich pierwszych greckich wakacjach. Przywiozłam trzy wiaderka muszli, w których słyszę szum greckiego morza. Ale najbardziej praktyczną inwestycją, jaką zrobiłam w Grecji, to był zakup mieszanki orzeszków solonych w plastikowej beczułce. I nie o orzeszki chodzi, a o beczułkę, która idealnie wpasowała się w naszą kamperową muszlę i codziennie skrzętnie zapełniana i wylewana,kilka razy pozwalała dwu- a może i trzykrotnie zmniejszyć częstotliwość opróżniania kasety. Koty w Grecji są z reguły leniwe. Dalekie podróże uczą wielu rzeczy,a częstokroć potrzeba jest matką wynalazków. A przy opróżnianiu takiego pojemnika z żółtym płynem zawsze można udać Greka, że to kwas z ogórków albo zwietrzałe piwo.

Czego najbardziej brakowało- chyba wygrzanych w słońcu owoców, chociaż nie brakowało pomarańczy i nie zawsze musieliśmy je kupować. Arbuz tez się nam dostał. Cóż, podróż wiosną niesie takie braki.

Co mnie najbardziej rozczarowało? Chyba pogoda. Nie oczekiwałam upałów, bo nie jestem ich fanką, ale ciągnący się za nami deszcz i brak słońca to niekoniecznie grecki standard. Bywały dni upalne i słoneczne, bo złapaliśmy opaleniznę, która po powrocie budzi zdziwienie skąd. I wtedy trzeba udać Greka, że niby skąd? Ale tych dni deszczowych było sporo. Może taki czas, a może taki klimat. Tego roku nigdzie wiosna nie jest łaskawa.

Co mnie zadziwiło? Łatwość nawiązywania kontaktów z Grekami i fakt, że w większości, nawet ze starszymi można było swobodnie porozumieć się w języku angielskim. A czasem to wystarczył uśmiech i wszystko było wiadomo.

ALBO PO PROSTU UDAĆ GREKA!!!!!
BO O TO WŁAŚNIE CAŁY CZAS CHODZIŁO, ŻEBY UDOWODNIĆ,
CO TO ZNACZY UDAWAĆ GREKA!!!